Nowy SsangYong Korando próbuje zerwać ze stereotypami, by poprawić wizerunek koreańskiej marki wśród klientów. Podczas półrocznego testu sprawdzimy, czy zmieniony model ma szansę dołączyć do czołówki kompaktowych SUV-ów.

SsangYong rozpoczął pościg za konkurencją i trzeba przyznać, że robi to skutecznie – odświeżony Korando nie ustępuje modelom bardziej renomowanych producentów zarówno z Korei, jak i japońskich. Ma tylko jeden problem – o ile Kia czy Hyundai zostały dość dobrze przyjęte na rynku polskim, w ciągu paru lat diametralnie zmieniając wizerunek marek, o tyle SsangYong ciągle jest egzotyczny. Po części to wina zawirowań wokół marki i tego, że kilka lat temu zniknęła z naszego rynku, po części też wiąże się z kontrowersyjną stylizacją poprzednich modeli. Potencjalni klienci wybierają samochód, sugerując się nie tylko danymi technicznymi, ale także jego dizajnem, a urodą poprzedni SsangYong Korando nie mógł się pochwalić.

Dynamiczny silnik zapewnia niezłe osiągi.

Nowy model ma zapoczątkować zmiany, które pozwolą marce raz na zawsze zamknąć ten rozdział. Zmiany stylizacyjne idą w parze z jakością wykonania, a wysoki komfort to wypadkowa przestronnego wnętrza, bogatego wyposażenia, mocnego silnika i niezłego zawieszenia.

Testowany model, wyposażony w dwulitrowego, 175-konnego turbodiesla – najmocniejszą dostępną jednostkę – oraz automatyczną skrzynię biegów, mimo sporej masy ponad 1,6 t, okazuje się samochodem dynamicznym. Silnik jest elastyczny i zapewnia wystarczający zapas mocy, by sprawnie poruszać się zarówno w ruchu miejskim, jak i dłuższych trasach. Według danych producenta samochód z opcjonalnym 6-stopniowym automatem ma minimalnie gorsze osiągi od wersji ze skrzynią ręczną, w praktyce różnica jest marginalna – nie ma powodu narzekać na brak dynamiki. Automat spisuje się bardzo dobrze: płynnie i bez przeciągania zmienia biegi, nie zastanawia się: zredukować czy jeszcze poczekać, a po mocnym dodaniu gazu auto momentalnie wyrywa do przodu. Biegi można też zmieniać przyciskami na kierownicy, ale to dość niewygodne i trzeba się do tego przyzwyczaić. Łopatki są praktyczniejsze, łatwiej w nie trafić. Minusem jest większe spalanie tej wersji, przekraczające o 1,5 1 deklarowane przez producenta. Ale wygoda ma swoją cenę.

O ile można się zastanawiać nad wyborem automatycznej skrzyni biegów, o tyle napęd 4×4 jest dodatkiem wartym swojej ceny. Kwoty 7000 zł – tyle kosztuje podniesienie bezpieczeństwa i poprawa prowadzenia w słabych warunkach – nie sposób podważać w przypadku jazdy na mokrej czy pokrytej śniegiem nawierzchni. Plusem zastosowanego rozwiązania jest możliwość ręcznego włączenia elektronicznej blokady, która rozdziela napęd między przednie a tylne koła w stosunku 50:50 i wyłącza się automatycznie po przekroczeniu 40 km/h. W normalnym trybie napęd trafia na przednią oś, a w razie potrzeby jest rozdzielany między wszystkie koła.

Nową jakość widać także we wnętrzu Korando, komfortowym i przestronnym. Podróżujący z przodu i z tyłu mają wystarczająco dużo miejsca na nogi i nad głowami, na wet po cofnięciu przednich siedzeń zostaje sporo miejsca przed kolanami pasażerów. Trzymanie boczne foteli mogłoby jednak być lepsze, ponieważ zawieszenie jest na tyle sztywne, że nadwozie nie przechyla się podczas szybkiego pokonywania zakrętów – a to zachęca do dynamicznej jazdy. Sztywne zawieszenie nie zmniejsza komfortu, jedynie poprzeczne nierówności nawierzchni są bardziej odczuwalne, do czego przyczyniają się 18-ca-lowe felgi. Funkcjonalny bagażnik ma pojemność 486 1 – oparcia tylnej kanapy, dzielone w stosunku 60:40, można złożyć jednym ruchem, uzyskując płaską powierzchnię, nadkola zaś nie wychodzą poza obrys otworu bagażnika. W efekcie do dyspozycji podróżujących Korando jest ponad 1300 1 i 1,5 m2 powierzchni bagażowej z dodatkowym schowkiem umieszczonym pod podłogą.

Zaletą Korando jest również bogate wyposażenie. Już w wersji podstawowej jest oferowana klimatyzacja ręczna, ABS, ESP, sześć poduszek powietrznych. W testowanej najwyższej wersji – Sapphire – występują m.in. skórzana tapicerka, klimatyzacja automatyczna, ogrzewane siedzenia z przodu i tylnej kanapy i 18-calowe felgi aluminiowe. Bogate wyposażenie nie przyćmiło wysokiej jakości wykonania i stylizacji. Nawet wykończenie deski matowym drewnem nie wygląda tandetnie, a skórzana kierownica i dźwignia skrzyni biegów dopełniają listę dodatków. Z zewnątrz Korando również prezentuje się dobrze: nowe lampy ze zintegrowanymi diodami LED do jazdy dziennej i atrapa chłodnicy podkreślają nowoczesny dizajn sylwetki będącej dziełem Giugiaro.

Korando zostało bogato wyposażone.

Większość osób przy wyborze samochodu kieruje się jego ceną. Testowany przez nas model kosztuje nieco ponad 120 tys. zł. Sporo, ale za tę kwotę otrzymujemy kompletnie wyposażony samochód z dynamicznym silnikiem. Za podobnie skonfigurowanego Hyundaia ix35 trzeba zapłacić o ok. 15 tys. zł więcej. Jeżeli więc zależy nam na jakości i cenie, a nie na prestiżu czy znaczku na masce, nowy model Korando spełni te oczekiwania.

Łukasz Rossienik

Facebook Comments
Załaduj więcej podobnych artykułów
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Technologia
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Sprawdź też

Przewodnik po rodzajach sprzętu budowlanego dostępnego do wypożyczenia: od koparek po rusztowania.

W nowoczesnym świecie budownictwa, dysponowanie odpowiednim sprzętem jest kluczowe dla suk…